Klub Turystyki Rowerowej
MASA TURYSTYCZNA


GŁÓWNA WYDARZENIA AKTUALNOŚCI DOKUMENTY ZARZĄD KLUBU O NAS KONTAKT


Górne Łużyce 2022

Wyprawa planowana od dawna w końcu doczekała się realizacji. Poszukiwanie miejsca jako bazy wypadowej było nie lada wyczynem ale udało się poszukać takie miejsce które w 200% spełniło nasze oczekiwania. Stajnia Zdrowia w Osieku Łużyckim to był trafny wybór, który z czystym sercem polecamy wszystkim turystom. Przybyliśmy w niedzielę i po zainstalowaniu na obiekcie ruszyliśmy na krótki objazd,  który zakończył się odwiedzinami i kąpielą w jeziorze Berzdorfer See. Każdy dzień był zaplanowany pod względem wypraw i wypoczynku.

Poniedziałek
Zamek Czocha.
Poniedziałek godzina 9:00 wyruszyliśmy z zamiarem zdobycia Zamku Czocha. Po drodze udało się strzelić kilka fotek, zaliczyć parę podjazdów oraz przydusić hamulce na zjazdach. Na zamek przybyliśmy w miarę szybko ale ze względu na dużą ilość turystów musieliśmy czekać 2 godziny na zwiedzanie z przewodnikiem. Więc czas wolny wykorzystany był różnie. Czy zamek się podobał?? Myślę, że tak. Następnie wyruszyliśmy na Zaporę Leśniańską, która naprawdę robi mega wrażenie. Zdegustowani obsługą w pobliskiej restauracji ruszyliśmy na punkty widokowe na zboczach rzeki Kwisa. Droga powrotna chociaż troszkę przerażała (górki) to daliśmy radę i w miarę szybko znaleźliśmy się w Sulikowie gdzie podziwialiśmy ciekawy pod względem architektonicznym kościół oraz domy przysłupowe. A dalej to już szybko pokręciliśmy na naszą kwaterę w Osieku Łużyckim.
P.S.
Zamek Czocha został zdobyty.

Wtorek
Görlitz.
Godzina 9:30 i wyruszamy. Tym razem miasto o wielu obliczach czyli Görlitz. Jedziemy DDR wzdłuż Nysy Łużyckiej podziwiając jej spiętrzenia, okoliczną przyrodę oraz miejsca, w których kiedyś wypoczywali okoliczni mieszkańcy. Nasza trasa prowadzi również przez miejsce wyjątkowe, a mianowicie Stalag Vllla gdzie przebywali jeńcy wojenni. Odwiedzamy po Polskiej stronie Dom Jakoba Böhme, w którym mieści się Informacja Turystyczna, pieczątki, pamiątki i jedziemy dalej. Krótki postój na kawkę i ruszamy do miejsca, w którym zostawiamy rumaki. Dalsza część wyprawy już piesza, idziemy zwiedzać miasto z przewodnikiem i tłumaczem.

Miasto Görlitz to mieszanka architektury: gotyk, renesans, barok, klasycyzm. Budynki zostały zachowane od zniszczeń wojennych gdyż główny front ominął miejscowość. Udało nam się zobaczyć Kościół św. Piotra, Barbakan Kaisertrutz, Wieżę Reichenbacher, kamienice na rynkach, wejście do ratusza z posągiem Temidy, Budynek Waga, Bramę Szeptu, Święty Grób wybudowany w 1504 roku, Wieżę Ratuszową z zegarami 24 godzinnym i 12 godzinnym, liczne fontanny i inne ciekawe miejsca. Odwiedziliśmy miejscową informację turystyczną gdzie bez problemu się dogadaliśmy, otrzymaliśmy pieczątki i zakupiliśmy pamiątki. W drodze powrotnej zrobiliśmy sobie przerwę nad Jeziorem Berzdorfer See gdzie zafundowaliśmy sobie kąpiel i wypoczynek na plaży.

Środa
Wulkan Landeskrone - Kopalnia granitu Königshain.
Środa wspinaczkowa na wygasły wulkan Landeskrone oraz do kopalni granitu w Köningshain. Słońce nas nie oszczędzało i dało nam popalić. Na początek do Radomierzyc, a następnie wspinaczka na pierwszą górkę a dokładnie 429 m n.p.m. Na samym szczycie czekały na nas nagrody, piękne widoki, wieża widokowa, zimne napoje. Każdy kolejny uczestnik witany był oklaskami. Zdobyliśmy pieczątki, zrobiliśmy zdjęcia, zobaczyliśmy Wieżę Bismarcka i dalej w drogę. Na zjeździe rower naszej koleżanki Kasi uległ poważniejszej awarii i wymagał serwisu. I tu wielkie podziękowania dla Roberta, który opanował sytuację, a my pomknęliśmy dalej.

Kolejna wspinaczka to kopalnia granitu w Köningshain ze szczytem Hochstein 406 m. n.p.m. Daliśmy radę, a w nagrodę na szczycie czekały na nas malownicze skały, zalane wyrobiska (głębokość 30-40 metrów) z czystą wodą. Kamieniołom liczy sobie 200 lat. Podziwialiśmy skoki do wody, a każdy skok nagradzaliśmy oklaskami. Sesja zdjęciowa to punkt obowiązkowy wyprawy. Wjeżdżając na Hochstein to my dostawaliśmy brawa od niemieckiego turysty. Na samym szczycie znajdowała się wieża widokowa, na którą chętni weszli i podziwiali widoki. Powrót do Görlitz przebyliśmy DDR Kreisbahn-Radroute wybudowaną w miejscu torów kolejowych po których wożono urobek z kopalni.

Na koniec zakupy w Markt-sklepie i do domku na zasłużony odpoczynek.

 
Czwartek
Trójstyk granic PL-CZ-D
I w końcu nadszedł ten dzień - czwartek - i Trójstyk Granic. Jako prowadzący miałem pewne obawy gdyż 6 lat temu pokonując trasę wiedziałem, że nie będzie łatwo, tym bardziej, że pogoda mówiła jasno ,,będzie upał,,.

Ruszyliśmy!!! 8:00 nasze rumaki już pruły powietrze na D-12 Route Oder-Neiße-Radweg. Pod czujnym okiem przewodnika i znawcy regionu szybko dotarliśmy do Kloster St. Marienthal. Klasztor cysterek został założony w 1234 r. przez Kunegundę Hohenstauf żonę króla czeskiego Wacława l. Klasztor istnieje nieprzerwanie do dziś. Dalej pokręciliśmy przez Hirschfelde do Zittau (Niemcy) racząc się urokami Nysy Łużyckiej, podziwiając przyrodę oraz urocze domki Górnych Łużyc.

Chwila moment i przekraczamy granicę, jesteśmy w miejscowości Porajów, szybka kawka na stacji paliw i trafiamy do punktu docelowego. Trzy flagi ma masztach Polski, Czech i Niemiec, a na samym środku Unii Europejskiej. Można krzyknąć Tak!!! Jestem Polakiem! Jestem Europejczykiem! Tego nic i nikt nie zmieni. A My? Dumni z tego, że dotarliśmy do celu. Obowiązkowo fotki, kawa, odpoczynek na trawie, aż ktoś przerywa to rozkoszowanie się słowami ,,Jedziemy dalej,,.

Kolejny cel to Hrádek nad Nisou (Czechy). Obowiązkowo informacja turystyczna, pamiątki, do pizzerii na jedzonko i zakupy. Po odpoczynku i nabraniu sił ruszamy aby poszukać i zobaczyć kopalnie węgla w Bogatyni. Dotarliśmy dość szybko, a samo wyrobisko robi ogromne wrażenie. O samochodach pędzących szalenie nie będziemy wspominać bo głupota ludzka nie ma granic.

Bogatynia miasto doświadczone przez powódź w 2010 roku i było to widoczne, nie wszystkie domki zostały odbudowane. Jedziemy dalej do Hermanic (Czechy) aby wdrapać się na Hermanicką Rozhledne. Zrobiliśmy sobie dłuższy postój aby zebrać siły na dalszą drogę i...... pomknęliśmy przez Kunratice, Viske, Filipovke do Ves. Trasę troszkę zmieniliśmy. Po drodze zastał nas deszcz, oraz odczuwalny upał 36°C i miejscami gorące powietrze od asfaltu. Ale udało się dotrzeć do granicy.

Z Ves do Sptykowa. Na granicy Polsko-Czeskiej obowiązkowo zdjęcia do albumu, grupowe i indywidualne. Stado krów nas przywitało w różny sposób, lepiej nie będę opisywał. Z wsi czarów i magii pokręciliśmy nad zaporę Niedów na rzece Witka. Tak,  to ta zapora, która w 2010 roku przyjęła tyle wody, że nie wytrzymała i nastąpiło rozmycie wałów. Fala powodziowa nie oszczędziła Radomierzyc, Koźlic, Zgorzelca/Görlitz.

A My? Już mieliśmy z górki i szybko znaleźliśmy się na kwaterze.

Pomimo moich obaw grupa spisała się na złoty medal chociaż i tak wiem, że nie było im lekko, więc wielkie brawa dla nich. Z mojej strony wielki ukłon dla was. Z taką grupą można pokonywać każde przeszkody. Rowerowy Szacun!!!

 

Piątek
Piątkowy misz-masz.
Pierwszą część piątkowego dnia poświęcę czemuś wyjątkowemu. Nie zdarza to się za pstryknięciem palców. Czasami aby coś zobaczyć lub zwiedzić trzeba albo pogłówkować albo mieć znajomości albo mieć szczęście. Byliśmy tam gdzie nie każdy może wejść, nie każdy może zobaczyć, nie każdy może zwiedzić i posłuchać ciekawej historii a zdjęcia były robione tylko do prywatnego użytku. O tym miejscu wiedzą tylko uczestnicy wyprawy i mam nadzieję, że dotrzymają danej obietnicy w sensie nic nie widziałem, nic nie mówiłem, nic nie słyszałem.

A co to ten misz-masz? A mianowicie dzień wolny i każdy robił co chce. Był objazd jeziora Berzdorfer See i kąpiel w nim, leniuchowanie w domu, wyprawa do Zgorzelca. Były też podziękowania składane naszemu przewodnikowi, znawcy regionu i tłumaczowi Maciejowi. Dzień także był udany i taki na wypoczynek. W końcu trzeba wypocząć jak komandor za mocno ciśnie ha ha ha.

I to chyba na tyle z tego dnia, no chyba że coś mi się przypomni.

 
Sobota
Sobota to już powrót do Bydgoszczy, powiem tylko, że odwiedziliśmy Bolesławiec i byliśmy na Bolesławieckim Święcie Ceramiki z obowiązkowym zakupem porcelanowych dzieł.

     Czy wyprawa była udana??? Wydaje się, że na 100% tak. Czy ją kiedyś powtórzymy??? Pewnie że tak! Zostały miejsca nie odkryte, które musimy odkryć. Zobaczyć to czego nie widzieliśmy. Usłyszeć to czego nie słyszeliśmy. Pozdrower.

Galeria zdjęć








© KTR Masa Turystyczna